Zauważyłem pewną prostą prawidłowość:
Im mniej mam pomysłów na notatkę, tym większe jest prawdopodobieństwo, że na stronach Gazety Wyborczej znajdę w końcu coś inspirującego.
I chociaż nie powinienem chyba zdradzać tego sekretu mojego „warsztatu”, bo pewnie w ten sposób szansa zrobienia błyskotliwej kariery w stylu Czarka Michalskiego oddala się ode mnie i umyka, to jednak uczciwie teraz przyznaję, że niejednokrotnie podziała już na mnie ta sztuczna podnieta.
Wprawdzie szukanie natchnienia właśnie Tam ma tę wadę, że automatycznie szufladkuję się jako prawicowy oszołom z Psychiatryka24, który bez kontaktów z organem Michnika wręcz nie może oddychać, to jednak nie wstydzę się tego ani trochę, bo po pierwsze inspiruje mnie również czasem i Pudelek i profesjonalny artykuł profesjonalistów z Dziennika, a po drugie opinia taka zasadniczo mi zwisa i zbyt mocno nie dotyka.
Jakiekolwiek zresztą nie byłyby podłoża moich zapewne prymitywnych zachowań i fobii anonimowego blogera, jedno jest pewne – Pudelka i Wyborczą zawsze warto czytać!
Przechodząc do sedna:
Tak, dzisiaj również nie miałem pomysłu na notatkę, więc wiedziony instynktem prawicowego głupola i pewnie też katola od Rydzka, zawędrowałem znów w tę stronę, gdzie hartuje stal elita.
„Jarosław Kaczyński w kampanii wyborczej do europarlamentu zaproponował milionom Polaków zawarcie transakcji - PiS zapewni Polakom stały status ofiar, pokrzywdzonych i poszkodowanych, jeśli tylko Polacy zaofiarują mu swoje głosy”.
Tako rzecze Tomasz Lis. Musi więc być to prawda, bo któż nie zna byłej gwiazdy telewizyjnego dziennika?
Wprawdzie z dalszej części dowiadujemy się, że prezes PiS niczego takiego nie powiedział, ale przecież wysyła dość sygnałów, które mają to do siebie, że można je odebrać.
Dlatego też, wcieliwszy się w rolę czegoś na kształt enigmy i korzystając z naturalnych zdolności, red. Lis rozszyfrował je błyskawicznie i pośpieszył donieść, co z nich wynika. Czysta logika.
Nie będę jednak teraz streszczał całości artykułu. I to wcale nie z braku czasu, chęci czy miejsca.
Wydaje mi się bowiem, że nawet pomijając zupełnie i dziewięćdziesiąt procent omawianego tekstu, spokojnie mogę przejść od razu do puenty. W końcu autor wysłał dość sygnałów na to, by już po wstępie odgadnąć całość jego rozumowania i przejść wniosków.
A te są następujące:
Tomasz Lis w swoimartykule „Strachy na Lachy i na sprzedaż” do Gazety Wyborczej, zaproponował milionom Polaków zawarcie transakcji – Jego gazeta zapewni Polakom stały status inteligentów, prawdziwych i wielkomiejskich, jeśli tylko Polacy zaoferują PO lub innej lewicy głosy.
Chodzi lisek koło drogi
Cichuteńko stawia nogi,
Cichuteńko się zakrada,
Nic nikomu nie powiada.
Dzieci siedzą w kręgu, ręce z dłońmi otwartymi ku górze trzymają za plecami. Recytują tekst, a jedno dziecko-lisek chodzi na zewnątrz koła, trzymając w ręku miękką piłeczkę lub zmiętą w kulkę kartkę papieru. Na koniec tekstu po cichutku stara się dowolnemu dziecku podrzucić kulkę, po czym ucieka dookoła, a "obdarowany" stara się go dogonić. Jeśli mu się nie uda -lisek pierwszy obiegnie koło i zajmie puste miejsce w kręgu - to mamy nowego liska!